13.05.2017

Szparagi w szynce parmeńskiej

Wiedzieliście, że szparagi to niesamowity afrodyzjak? Chyba nie bez powodu "asparagus" oznacza młody pęd. Dziś przepis na szparagi w szynce parmeńskiej z jajkiem w koszulce i sosem holenderskim.

Zielonych szparagów nie trzeba obierać, należy tylko odłamać końce. Powinny się złamać dokładnie tam gdzie kończy się stwardniała część. 





Następnie owijamy je w cienkie plastry szynki. Tak przygotowane szparagi skrapiamy oliwą posypujemy solą i świeżo zmielonym pieprzem. Wsadzamy do pieca nagrzanego do 180 stopni i pieczemy 20-25 minut. 




W między czasie gotujemy wodę w garnku. Jajko w koszulce tylko z pozoru jest trudne. By szybciej się ścięło można dodać trochę octu. Jajo rozbijamy do szklanki, robimy wir w garnku i do gorącej wody wlewamy nasze jajko. Całość gotujemy ok 3-4 minut. Musi być ścięte z zewnątrz, ale płynne w środku. Oczywiście żółtko, nie może być płynnego, glutowatego białka w środku.  




Całość warto polać sosem holenderskim. Pisałam o nim już jakiś czas temu przy okazji pieczonych batatów. Przepis znajdziecie TUTAJ .



24.03.2017

Zapiekanka łososiowa pod beszamelem

Tydzień bez makaronu to tydzień stracony! Jest Wielki Post, więc to idealne danie na bezmięsny piątkowy obiad. Dziś wystarczy niewiele produktów: makaron, pieczony łosoś, śmietana, masło i mąka.




Zapiekanka z łososiem pod beszamelem.

Składniki (3 porcje):

6-7 makaronowych gniazd
250g pieczonego łososia lub obranych brzuszków łososiowych
200g śmietany 12% lub 18%
1 łyżeczka posiekanego kopru
1 łyżka posiekanej natki pietruszki

Sos beszamelowy:

2 łyżki masła
2 łyżki mąki
ok. 1 szklanki ciepłego mleka
sól, pieprz
szczypta gałki muszkatołowej  

Na patelnię wylewam wiejską śmietanę, dodaję posiekany koper i delikatnie podgrzewam by nic się nie zważyło. Gdy śmietana jest ciepła dodaję ugotowany wcześniej makaron i jeszcze chwilę podgrzewam. 
Na drugiej patelni rozpuszczam masło i powoli dodaję mąkę, nieustanie mieszając. Gdy cała mąka połączy się z masłem dolewam mleko i "rozpuszczam" wszystko by powstał sos. Jeśli nie macie wprawy z beszamelem i boicie się, że powstaną grudki proponuję mieć pod ręką malakser. Gdy tylko stracicie kontrolę nad konsystencją wrzućcie wszystko szybko do robota kuchennego. Parę "bziuk-bziuków" ostrzami powinno pomóc i uratować sos. Mnie raz z opresji wyciągnął robot i sos był jedwabisty. Doprawiamy solą, pieprzem i startą gałką. 




Piekarnik nagrzewam do 200 stopni, ale tylko od góry. Możecie też użyć opcji grill, która ładnie zrumieni naszą zapiekankę. 
Do naczynia żaroodpornego wrzucam makaron wcześniej podgrzany ze śmietaną. Następna warstwa to kawałki pieczonego łososia. Na koniec wylewam beszamel. 
Całość zapiekam około 10 minut tak by góra naszego dania była przypieczona. 





20.03.2017

Naleśniki z ruskim nadzieniem

Uwielbiam ruskie pierogi, ale nie cierpię wałkować ciasta. Jestem zdecydowanie za leniwa na lepienie. Dlatego też jak mam ochotę na to danie to uśmiecham się do mojej teściówki, która zawsze mi nalepi dwa lub trzy tuziny ruskich! 
Czasem niestety łapie człowieka nagła ochota na pewne smaki i jak tu sobie z nimi poradzić? Otóż moja mama, która chyba też nie jest wielką fanką lepienia wymyśliła kiedyś, naleśniki z ruskim nadzieniem. Dużo szybciej się robi taki obiad, a efekt jest prawie porównywalny. Oczywiście tylko prawie, bo pierogi to jednak pierogi!

Składniki (na 10 naleśników):

300g białego sera
300g ugotowanych ziemniaków
2 cebulki
1 łyżka posiekanego świeżego koperku
2 łyżki posiekanej świeżej natki pietruszki
sól
pieprz

Podobno prawdziwe ruskie to ziemniaki, ser i dużo pieprzu, ale w moim domu zawsze dodawało się podsmażoną cebulkę, pietruszkę i koperek. I właśnie takie nadzienie smakuje mi najbardziej. 

Ugotowane, utłuczone ziemniaki wrzuciłam do kitchenaid'a razem z serem i całą resztą. Dokładnie wymieszałam i odczekałam chwilę by farsz nabrał mocy. Pamiętajcie, że nadzienie powinno być pieprzne.


Przepisu na naleśniki Wam nie podaję, bo pewnie i tak każdy robi na oko, po swojemu ;)
Całość proponuję podawać z wiejską śmietaną lub odsmażone na maśle. Kalorycznie, ale pysznie!




18.03.2017

Kalendarz dla Malucha DIY

Bardzo nie lubię bezsensownych zabawek, a już szczególnie tych drogich. Ogólnie mojej Misi kupuję tylko książeczki, które ona uwielbia i drewniane puzzle. Wszystkie lalki, miśki, denerwujące, grające dinozaury itp ma od cioć i wujków. Ja osobiście uważam, że czym mniej zabawek tym lepiej. Ograniczyłabym jej zabawkowy kąt do klocków, pluszowego misia, kredek, książeczek i drewnianych puzzli. 

Lubię za to zabawki, które coś wnoszą, czegoś uczą. Dlatego też zrobiłam jej tablicę sensoryczną, o której mogliście przeczytać TUTAJ. Jest to jedna z ulubionych rzeczy mojej 18-miesięcznej córki. 

A dziś mam dla Was kolejną długoterminową zabawkę dla mniejszych jak i starszych dzieci. Pierwszy raz miałam z nią styczność, kiedy  pracowałam w angielskim przedszkolu. W grupie dzieci najstarszych tj. 4 letnich była dość spora tablica, gdzie mieścił się kalendarz. Nie taki zwykły, gdzie odrywa się kartki. Na tym dziecięcym kalendarzu trzeba było samemu wybrać dzień, miesiąc, pogodę, porę roku. Śpiewaliśmy przy tym piosenkę i był to nasz codzienny rytuał. Postanowiłam Miśce zrobić coś podobnego. Można taki kalendarz uszyć, ale jak sobie pomyślałam o tych wszystkich napisach, drobnych elementach to od razu mi się odechciało. Potrzebowałam czegoś prostszego, trwałego i w moich kolorach. Po ostatnich wakacjach, znalazłam na allegro firmę, która drukuje przesłane zdjęcia na magnetyczną folię i tak oto mamy nasze wspólne i wyjątkowe wspomnienia z wakacji na lodówce. 

Magnes jest trwały, można go zaprojektować jak się tylko chce, cena jest dość niska i stworzenie takiego kalendarz to kwestia "kup teraz" i oczekiwania 2-3 dni na przesyłkę. 

Oto moje grafiki, gdyby komuś nie chciało się bawić w tworzenie własnych.











Link do DROPBOXA

Całość mieści się na 10 magnesach w rozmiarze 6 x 9. Wszystko należy pociąć, co jest bardzo łatwe, bo magnesy są miękkie. I ułożyć na lodówce, ewentualnie blaszcze, którą można kupić również na allegro za ok 8zł. Musicie tylko pomyśleć jak zabezpieczyć boki by nie pokaleczyły rączek dziecka. Ja proponuję cienką blachę włożyć zamiast szkła do ramki na zdjęcia, kalendarz będzie można postawić lub zawiesić, a boki nie będą stanowiły zagrożenia. Wiele dzieci w swoich pokojach ma teraz tablice kredowo-magnetyczne na których można przyczepić nasz kalendarz.

Cena za jeden magnes to 1,25 - polecam Wam tego SPRZEDAWCĘ na Allegro. Chyba tylko u nich da się zamówić magnesy bez zbędnych ramek, napisów i innych pierdół. Wysyłka kosztuje 10zł, więc cały kalendarz wychodzi 22,50.

A ja mam dla Was niespodziankę! Razem z  FOTOMAGNESY.PL mamy dla Was 10% rabatu na zakupy. Wystarczy, że wpiszecie hasło: fotomagnesy.pl




A tak kalendarz prezentuje się na naszej lodówce.







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...