Koniec zimy to dla mnie najgorszy czas w roku. Szaro, brudno, zimno. Po lampkach świątecznych nie ma śladu, a dodawały mi trochę radości. Wiosny póki co nie widać i nie zapowiada się na szybką zmianę. Kilogramy po świętach ciągle nie zrzucone. Brakuje mi ciepła i zieleni.
Przy tym całkowitym braku weny, chciałam Wam tylko pokazać koszyczki zrobione na szydełku przez moją Mamitę. Sama tez takie umie robić, ale Mamita zrobiła hurtem masę takich koszyków dla całej rodziny i mi się trafiły takie:)
W jednych trzymam rzeczy najpotrzebniejsze przy łóżku czyli kalendarz i stare części "Mikołajka" świetnie czytają się przed snem. W drugim mam swój najpotrzebniejszy zestaw kosmetyczny.
Kolekcję różową trzymam w kuchni, a w niej przyprawy. Stają trzy obok siebie, zawsze pod ręką.
W najmniejszym różowym koszyczku, trzymam sobie przyprawy do ciast, kaw, budynie i wanilię. Posegregowałam przyprawy tak by ich zapachy się nie kłóciły ze sobą.
Mam nadzieję, że przypadły Wam do gusty. Koszyczki są bardzo łatwe w zrobieniu, nie potrzeba żadnych zawijasów, wystarczy zwyczajny ciasny płotek.
Przepraszam za moją absencję na Waszych blogach, postaram się dziś nadrobić zaległości.
Witaj, Twój post koszyczkowy jest na czasie, bo ja właśnie sobie dziergam koszyczek, jeszcze nie wiem, na co go przeznaczę, ale u Ciebie widzę sporo propozycji.
OdpowiedzUsuńOby do wiosny:))
Pozdrawiam
Piekne :-D I jak wszystko slicznie sie w nich prezentuje :-) pozdrawiam cieplutko w ten zimny wieczor :-)
OdpowiedzUsuńZa oknem może i paskudnie, ale Twoje koszyczki są tak energetyczne, że aż milej się patrzy za okno..
OdpowiedzUsuńSuper pomysł! Może jednak nie odłożę szydełka?
OdpowiedzUsuńśliczne! bardzo lubię takie koszyki z wełny:) nawet mam w planach zmajstrować taki jeden w najbliższym czasie:)))
OdpowiedzUsuńuściski
Jakie wspaniałe te koszyczki! Cudowne! :D
OdpowiedzUsuńZdolna Twoja 'Mamita' :)
OdpowiedzUsuńUrocze są te koszyki.
Co do tego zimowego okresu - też mam go dosyć i moje odczucia są identyczne.
NO, no , zazdroszczę takiej weny ... koszyczki są śliczne :-)
OdpowiedzUsuńświetne :))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)))
Piekne koszyczki pilnuja domowego porzadku :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Jestem pełna podziwu dla twojej Mamy, chodzi mi właśnie o hurtową ich produkcję! U kogoś w domu [kurczę...zapomniała u kogo...] wpadły mi kiedyś w oczy takie mniej więcej pojemniczki i pomyślałam sobie, że są niezwykle przytulne, układają się przepięknie i są mięciutkie!
OdpowiedzUsuńTak samo jak twoje- masz szczęście!!
O tak, byle do wiosny! A koszyczki super, przydalo by mi się ze 100 takich :)
OdpowiedzUsuńKoszyczki urocze - przydałyby mi się takie na biurku, na różne kartki i karteczki, mniej lub bardziej ważne :)
OdpowiedzUsuńA co do kilogramów po świętach, to u mnie również ciągle nie zrzucone. A i francuski jeszcze nie do końca "nauczony" :)
Serdecznie pozdrawiam
charminglywritten.blogspot.com
Przepiękne koszyczki! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŁadne i przydatne!
OdpowiedzUsuńPiękne koszyczki!!!!
OdpowiedzUsuńKoszyczki wyglądają bardzo ładnie. Rzeczywiście mają rozmaite zastosowanie i różne drobiazgi wyglądają w nich przytulnie.
OdpowiedzUsuńDawno Cię nie było kochana :) normalnie się stęskniłam, a te koszyczki mamie wychodzą rewelacyjnie, ten różowy bardzo mi się podoba a w połączeniu z spinaczowymi ozdobami - bomba :)
OdpowiedzUsuńfajnie wyglądają te koszyczki i takie kolorowe!!!
OdpowiedzUsuńWitaj, chciałabym nieśmiało prosić o podpisanie mojego zdjęcia: candy u jerzynki. Dziękuję
OdpowiedzUsuńSuper te koszyczki! A jak tam łowy w pobliskim sklepie? Udało się jeszcze coś upolować?
OdpowiedzUsuńo nie! ale piękne te koszyki :) bardzo żałuję, że nie umiem takich zrobić, bo świetnie się prezentują, są urocze i przydatne ;)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia :)
Śliczne!!! Ciekawe czy uda mi się takie zrobić. Kiedyś... ;)
OdpowiedzUsuńTo już wiem po kim odziedziczyłaś talent ;-).
OdpowiedzUsuńBardzo ładne te koszyczki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mika
:):) Pikne!
OdpowiedzUsuńJak Ty mas ztam wszytsko tak ślicznie poukładane i ozdobione.
I jesli mam atakie cuda tworzy to nie ma się czemu dziwić, żeś taka utalentowana :) SUPER!
Całuski dla mamy:*
Zapraszam Cię kochana po wyróżnienie :) na Cleo-inspire
OdpowiedzUsuńNawet mi nie mow... U mnie szaro i buro i nic sie nie chce... Super te koszyczki!! Buziol :)
OdpowiedzUsuńTakie koszyczki zdecydowanie przydały by mi się w kuchni - choćby na te przyprawy w torebkach :)
OdpowiedzUsuńBuziaki ślę i zapraszam do siebie. Jeśli lubisz ptaszęta i znajdziech chwilkę czasu, to będzie mi niezwykle miło jeśli weźmiesz udział w konkursie :)
http://sioodemka.blogspot.com/2013/02/wiosenne-candy-moze-bardziej-konkurs.html
Magda
szczególnie mocno spodobały mi się te różowe :) są śliczne :)
OdpowiedzUsuńAle fajny..ten różowy cudny no!
OdpowiedzUsuńBajeranckie te koszyczki. Zapragnęłam, ale jeszcze trochę się muszę dokształcić. ^^ Ps. Kochana ja już od 5 dni w domu jestem, ale myślami ewidentnie jeszcze nie wróciłam z sanatorium, bo mi tam dobrze było mimo wszystko. Całusy ślę i domagam się Twojej tu obecności. =*
OdpowiedzUsuńTe koszyczki są super!
OdpowiedzUsuńTe różowe podobają mi się najbardziej, są takie wiosenne :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie po wyróżnienie
Zwyczajny ciasny splotek jest dla mnie czarną magią ;) Piękne są :) Ale jestem w stanie zrobić sobie takie spinacze :))) I zrobię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
bardzo dobry pomysl te koszyczki, sa piękne :) kurcze ja wszystkie przyprawy mam razem ;/ chyba tez powinnam je porozdzielac...
OdpowiedzUsuńŚwietne te koszyczki i bardzo przydatne. Zaczełam zastanawiać się jak takie zrobić. Mówisz zwyczajny płotek, tylko myślę jak tak ładne pozszywać wszystkie ścianki i podłoże kosyczka :-) Super są. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńALe SUPER są te koszyczki. Nabrałam na nie ochoty tylko jeszcze nie wiem jak je zrobić:)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł ze spinaczami, :)
OdpowiedzUsuń