Gdy człowiek staje się coraz starszy zaczyna sobie przypominać lata swojego dzieciństwa z łezką w oku. Ja ostatnio wspominałam sobie zajęcia techniczne na których robiliśmy drewniane organizery na biurko, ozdabiane rozgrzaną lutownicą. Poszukałam wypalarki na allegro, zamówiłam, zakochałam się i....
jakież to szczęście mieć cudownego brata, który na dodatek jest stolarzem:)
Jeden telefon i następnego dnia byłam już w jego magicznym warsztacie, który wypełniony jest zapachem sosny, tak świątecznie.
Poprosiłam Misia (czyli mojego brata) by powycinał mi różne kawałki. Bo zamysł jest taki iż będę ozdabiać wypalarką podkładki pod talerze i kubki :)
Wszystkie klocki zostały obrobione na rogach. Niestety Misiu nie pozwolił mi nawet dotknąć tych jego magicznych maszyn, choć prosiłam go gorliwie. Powiadał tylko non stop "utniesz se palca". Jakbym była dzieckiem, a to on jest młodszy przecież :P
Kiedy te wszystkie kawałki były już gotowe, zabrałam się do pracy. Łatwo nie było. Stała końcówka rozgrzewa się naprawdę super niestety jest ścięta i dość gruba. Inne nakładki są wygodniejsze do pisania, ale niestety nie osiągają tak wysokiej temperatury. I jest delikatny klops, ale wprawie się. Trening czyni mistrza :)
Akurat przyjechała moja najwspanialsza koleżanka ze szkolnej ławy i taki oto prezent dla niej i jej mężczyzny zrobiłam.
Podstawka pod kubek z inicjałami KB jest dla innej mojej najwspanialszej przyjaciółki, która dostała pracę w innym mieści i już nie będziemy mogły tak często pić wspólnych kawek jak kiedyś, niestety.
Zapakowałam wszystko, w końcu jak prezent to prezent, bez kokardki się nie liczy.
Mam dwie torby pełne drewnianych podkładek więc spodziewajcie się więcej.... :)
Super! Już się nie mogę doczekać następnych. Pamiętam z dzieciństwa jak mój tata zrobił taką wypalarką wizytówkę na drzwi od mieszkania. To zupełnie inna liga, niż sklepowe gotowce. A brata-stolarza zazdroszczę, ileż pięknych rzeczy można zrobić z odpowiednich kawałków drewna...
OdpowiedzUsuńŚwietne:) Ja takich skomplikowanych rzeczy na zajęciach technicznych nie robiłam. W ogóle to zajęcia techniczne kojarzą mi się z robieniem poduszeczek na igły i dostaniem 3, bo pani nie doceniła mojego oryginalnego, artystycznego zamysłu (zrobiłam poduszeczkę tak, żeby nici były widoczne na wierzchu).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Szkoła i zabijanie kreatywności...
UsuńA ja muszę powiedzieć, że miałam bardzo kreatywną panią od ZPT w podstawówce, która wymyślała nam i piórniki i sklejanie samolotów i takie magiczne portfeliki co jak się włożyło pieniążka pod proste wstążki i otworzyło z drugiej strony to wstążeczki się krzyżowały:) Fajowe to były zajęcia:)
UsuńWow jaki fajny pomysł, podkładki wyglądają cudnie, pewnie będą służyły na długo długo!!!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł :-) Piękne podkładki :-0
OdpowiedzUsuńŚwietny Blog <333
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :
welovekostecka.blogspot.com
Fajowe! Ja w podstawówce robiłam obrazki wypalane lutownicą, jeden jeszcze leży chyba gdzieś w szafie u rodziców :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! A ten zapach ciętego drzewa uwielbiam!
OdpowiedzUsuńO jakie masz szczescie miec solarza w rodzinie, moj tato jest tokarzem wiec toczone drewno przez cale dziecinstwo sie przewijalo.
OdpowiedzUsuńFajnie wymyslilas sobie ten prezencik, napisy sa swietne!
pozdrawiam
Też mam wypalarkę.. kupiłam ... zrobiłam jeden wzór (babeczkę) na deseczce i później odłożyłam ją w kąt ... ale pewnie jeszcze kiedyś sięgnę po wypalarkę i zrobię coś nowego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię po wyróżnienie i do zabawy!!!
OdpowiedzUsuńślicznie to wygląda:)
OdpowiedzUsuńAle świetny pomysł!!
OdpowiedzUsuńAle jeszcze na Candy do mnie Cię zapraszam, dziękuję Ci ślicznie za odpowiedzi, wiele nas łączy ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
do kliknięcia
Ciekawy blog, dziękuję za zaproszenie :-) Ps.Napisy na kubeczkach boskie!!! pozdrawiam słonecznie :-))
OdpowiedzUsuńJa też chciałam pociąć taki kawałek drewna podłużny na podkładki, ale brat się boi piły i nici z tego wyszły. Strasznie mi miło poznać fankę 30 STM w blogosferze. Niech Marsi będą z Tobą! =)
OdpowiedzUsuń